sobota, 19 lipca 2014

Święta Makryna Młodsza

Św. Markryna, deska lipowa 25x20, lewkas, tempera żółtkowa, 
złoto 23 i 3/4K, olifa (ikona dla Klasztoru Sióstr Bazylianek 
w Bardejowicach na Słowacji http://www.bazilianky.wbl.sk/)
Makryna (zwana Młodszą, dla odróżnienia od jej babki ze strony ojca, Makryny Starszej, która zginęła podczas prześladowań za Galeriusza) była córką św. Bazylego Starszego, retora, oraz jego żony Emmalion (Emmalii), która także uchodziła za świętą. Małżeństwo to wydało na świat pięć córek i pięciu synów, z których najbardziej się zasłużyli: św. Bazyli zwany Wielkim, św. Piotr, biskup Sebasty, oraz św. Grzegorz, który został biskupem w małoazjatyckiej Nyssie. Najstarszą wśród rodzeństwa była właśnie Makryna. Urodziła się w Cezarei około roku 327. Gdy miała mniej więcej dwanaście lat, zaręczono ją z młodzieńcem, którego imienia nie znamy. Na skutek jego przedwczesnej śmierci nie doszło do małżeństwa. Makryna poświęciła się wtedy wychowywaniu młodszego rodzeństwa, które wedle świadectwa brata Grzegorza wiele jej zawdzięczało.
W tym czasie przeżywała zwykłe tragedie rodzinne: śmierć Naukracjusza, wyjazdy innych braci, śmierć matki Emmalii (373), pochowanej obok ojca w kościele pod wezwaniem Czterdziestu Męczenników. Bazyli i Grzegorz byli już wówczas biskupami, ale rzadko zaglądali do rodzinnego domu. Pierwszy z nich zmarł w sześć lat po matce. Makryna, która od dłuższego czasu oddawała się bez reszty bogomyślności i wraz z towarzyszkami oraz domownikami prowadziła życie na wpół klasztorne, miała niebawem pójść za Bazylim. Przed śmiercią odwiedził ją jeszcze Grzegorz, co było dla niej wielką pociechą. Zwrócona całkowicie ku Bogu, zmarła w roku 379, może w dniu 19 lipca, w którym ją wspominają synaksaria greckie. Do Martyrologium Rzymskiego wpisana została dopiero w XVI w. (Molanus). Najwspanialsze wspomnienie przekazał Grzegorz z Nyssy w Życiu św. Makryny oraz w Dialogu z siostrą Makryną o duszy i zmartwychwstaniu. Pierwszy z tych utworów stoi na pograniczu hagiografii i literatury duchownej. Prawdziwym klejnotem jest w nim modlitwa Makryny na łożu śmierci.


MODLITWA ŚWIĘTEJ MAKRYNY NA ŁOŻU ŚMIERCI
Panie, Tyś nas wyzwolił od strachu przed śmiercią
i Tyś nam życia doczesnego koniec uczynił życia wiecznego początkiem.
Ty każesz ciału spocząć snem na chwilę i Ty je zbudzisz,
kiedy w dniu ostatnim zabrzmi głos trąby.
Co w nas jest ziemią, którąś własną ręką, Panie, kształtował,
znów ziemi powierzasz na przechowanie i kiedyś od niej zażądasz z powrotem.
Co w nas śmiertelne jest i bez uroku, przemienisz łaską w nieśmiertelne piękno.
Ty nas wyrwałeś z przekleństwa i grzechu, stając się za nas i jednym i drugim.
Tyś zdeptał głowę smoka, który w paszczy
swej trzymał ludzi zgubionych ogromem nieposłuszeństwa.
Tyś bramy piekła rozwalił, Tyś złamał przemoc szatana, co nad śmiercią władał,
I Ty nam. Panie, otworzyłeś drogę do zmartwychwstania.
Tym, co przed Tobą czoła ze czcią chylą,
dałeś znak Krzyża jak sztandar zwycięstwa,
abyśmy przezeń starli przeciwnika i zapewnili sobie życie wieczne.
Boże przedwieczny! Do Ciebie od łona matki należę
i Ciebie dusza ma umiłowała ze wszystkiej siły.
Ciało i duszę Tobie poświęciłam od lat dziecięcych aż po dzień dzisiejszy.
Niech stanie przy mnie Twój Anioł światłości,
niechaj mnie poprowadzi na miejsce spoczynku,
do wód pokoju, na ojców świętych łono.
Tyś miecz ognisty połamał i łotra, co razem z Tobą przybity do krzyża
o miłosierdzie błagał Cię pokornie, wwiodłeś do Raju -
pomnij i na mnie, Panie, w Twym królestwie, bom i ja z Tobą jest ukrzyżowana,
a ciało moje przebite gwoździami bojaźni Twojej, drżenia i trwogi przed sądami Twymi.
Niech mnie straszliwa otchłań nie oddziela od Twych wybrańców.
Niech mi zazdrośnik drogi nie zagradza.
Niech moje grzechy przed Twymi oczyma nie staną. Panie!
Jeślim przez słabość natury zbłądziła, jeślim zgrzeszyła myślą, mową, czynem,
przebacz mi, który masz moc odpuszczania grzechów na ziemi,
bym dostąpiła u Ciebie ochłody, a wyzwoliwszy się z ciężaru ciała
przed oblicznością Twoją stanąć mogła bez jednej plamy na duszy mej licu.
Niechaj mą duszę bez zmazy i skazy ręce Twe przyjmą
jak wonność kadzidła przed Twym obliczem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz